sobota, 21 czerwca 2014

PERU W WIEŚNIAKOWIE

 
Historia jest taka... Przyjaciółka Podróżniczka i Zdobywczyni Świata podarowała mi lata temu fasolkową bransoletkę przywiezioną z PERU - oryginalnego Peru- nie tego masowego, produkowanego przez biura podróży - ale takiego zdobytego... własnego.. zaplanowanego do zwiedzania.. i dostrzeganego z pozycji przechodnia.. bransoletka zaczęła na moim nadgarstku wypuszczać kiełki... 
Stąd też, dlategoż, jednakże - zdjęłam ją i schowałam do pudełka przeznaczonego na kiełkujące bransoletki.. 
A TERAZ??
nasionka fasoli wrzuciłam do ziemi.. podlałam i czekam.
Mąż Wieśniak mówi - wyrosną fasole olbrzymki aż do nieba
Ja liczę chociaż na zwykłe małe fasolki peruwiańskie.. A jeśli wyrosną, a jeśli zakwitną, a jeśli pojawią się strąki pełne fasolek - zrobię Wam bransoletki...

1 komentarz:

  1. :-) się wzruszyłam tutaj! Na Tobie, Olko Kochana, wszystko zakwita!

    OdpowiedzUsuń