poniedziałek, 15 września 2014

OPOWIEŚĆ O PORTRETOWEJ KALINCE

Kalinka jest przeurocza, zachwycona wsią. Uwielbia omlety (tekst: "co tutaj tak śmierdzi" oznacza jej żywotne zainteresowanie gotowaną potrawą) oraz lody czekoladowe, najlepiej w polewie czekoladowej. Do ogródka należy oczywiście chodzić w kaloszkach ( "ona nie ma kaloszków?! nie może tam wejść..."), większość rzeczy ogrodowych jest praktycznie niejadalna (groszek beee, fasolka beee, reszta jakaś dziwna i nie wygląda na jadalną...). Najpiękniejszy i warty zapamiętania tekst - to radosne, głośne i przeszczęśliwe w tonie wypowiedziane codziennie około 5 rano słowa: "mamo zobacz, już jest dzień! mamo zobacz, już jest jasno!". Taki młody człowiek uczy nas, leniwych i gnuśnych dorosłych -  że nie warto tracić ani chwili z pięknego, budzącego się dnia.
Co ma szczególne znaczenie, gdy uświadamiamy sobie, że zbliża się czas, gdy dni będą coraz krótsze...
Więc ich nie marnujmy - w intencji Kalinki i innych spontanicznie dorastających dzieciaków. Pokażmy im, że ich głód poznania, radość z każdej chwili, wielkie emocje związane z codziennymi sprawami - są czymś, co nam również towarzyszy;). Mimo tego, że jedzony przez nas omlet jest jednym ze trzystusześciesiętu czterech zjedzonych dotychczas, piękny poranek to w zasadzie kolejny piękny poranek, bo inne już się zdarzyły i wiemy, że kolejne się zdarzą.... a deszcz powoduje,  że czujemy się mokrzy i zziębnięci - a przecież deszcz jest zawsze nadzieją na tęczę.
Jeślibyście, jeślibyśmy zapomnieli  - zagonieni codziennością, wstający o zmroku i wracający z pracy, gdy już ciemno - jak pięknie by mogło być... to wróćmy do portretu niedzielnego. Zobaczmy radosną Kalinkę i  nabierzmy od niej tej siły "odkrywania" nowego, każdego dnia.
A niedługo znowu wiosna;)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz