piątek, 12 września 2014

co można zrobic w jeden dzień?

Ponieważ osobiście, z wrodzonym wdziękiem, z lekkością angażowania się w nowe zadania i wyzwania, nastawieniem na optykę życiową "chcę" a nie "muszę", naturalnym talentem logistycznym, umiejętnością robienia jakiś trzystuczterdziestutrzech rzeczy na raz,  zamierzam dzisiaj - w ten piękny pogodny sobotni dzień:
- wykończyć górny moduł kredensu
- przygotować co najmniej dwie/trzy porcje soku z dzikiego bzu
- przygotować co najmniej jedną/dwie porcje soku z dzikiej róży
- zaprawić (chociaż tutaj mogę polec i odłożyć to na następny dzień) jakieś 30 kg pomidorów
- zebrać wrażliwe na zimno warzywa i przerobić/przechować/zamrozić/zjeść/wydać
-wyhodować dwie dodatkowe porcje zakwasu chlebowego
- upiec dwa chleby - pszenny i żytni
- spędzić miłe, spokojne, wypoczynkowe chwile z Wieśniakowskim Małżonkiem Własnym
- uzupełnić Wieśniakowską Bibliotekę o przywiezione książki
- udokumentować/zarchiwizować sobotnie aktywności

w praktyce oznacza to realizację następujących zadań (kolejnośc przypadkowa i nacechowana chaosem):
  1. zebrać 6/9 kg owoców dzikiego bzu
  2. odkurzyć kredens
  3. wyzbierac pomidory do skrzynek
  4. dokonać przeglądu ogródka warzywnego i podjąć żywotnie ważne decyzje- co zostaje, co znika...
  5. pstryknąć fotkę
  6. ubrać rękawiczki (róża dzika kłuje..)
  7. umyć kredens
  8. powyciągać książki z toreb i rozplanować biblioteczkę tematycznie (a nie wielkością książek i kolorami okładek- takie biblioteczki też widywałam...)
  9. pozbierać (ostrożnie) 3/6 kg owoców dzikiej róży
  10. pomalować kredens w odpowiednich miejscach biała farbą olejną
  11. ..
o nie, już się pogubiłam. Nie ma co, będzie spontanicznie, zabawnie, pięknie - jak to w Wieśniakowie... 




Brak komentarzy:

Prześlij komentarz