wtorek, 26 maja 2015

Kto zrozumie ogrodnika?

Tacy ogrodnicy, to dziwni są.
Kopią
nawożą
odchwaszczają
wyznaczają grządki
sieją
odchwaszczają
sadzą
odchwaszczają
pikują
odchwaszczają
przerywają
odchwaszczają
zrywają
odchwaszczają
odchwaszczają
odchwaszczają
przechowują
przerabiają
pasteryzują
sprzątają przed zimą..
a potem znowu..

I co nimi kieruje? Warzywne łakomstwo? Miłość do tyrania?Niespokojny duch? Alergia na siedzenie na leżaczku z książką i upajanie się wiosenno - letnią aurą? Patologiczna skłonność do bezpośredniego ręcznego kontaktu z ziemią? masochistyczna przyjemność z bolącego kręgosłupa?

Wieśniakowo nie byłoby Wieśniakowem bez ogrodników trzech. 

I tutaj będzie bajeczka...

Za górami, za lasami, za jedna obwodnicą i kilkoma rondami, żyli sobie trzech Ogrodnicy.
Ogrodnik pierwszy - specjalista od robót ciężkich, męskich, wszelakich. Nawoźnik oborniczy i wspomagający, Stosowacz środków ochrony roślin, Wyznaczacz prostych grządek do siejków,  Organizator palików, tyczek plus oczywiście pozostałe niezbędne, niezastąpione i nieobliczalnie angażujące orgrodnicze czynności.
Ogrodnik drugi - specjalista d/s wyborów nasadzeniowych, organizator nasion, sadzonek i pomysłów ogrodniczych. Wypielacz skuteczny, Sadzeniak efektywny, Podlewacz obfity, Przechowywacz i Kucharz najlepszego Barszczu na Świecie z Miejscowych Buraków.
Ogrodnik trzeci - specjalista do spraw beznadziejnych, roboty syzyfowej, wymyślań fanaberycznych. Odchwaszczacz pospolity, Widłowiec amerykański (wygiętych sztuk - 1), Użytnik nieużytków, Wynalazca kwiatów dziwnych, Zbieracz nasion i Uzupełniacz zaplanowanych przez Dwóch Pierwszych Ogrodników robót niezbędnych.

Trzej Ogrodnicy żyli w zgodzie. Tak ogólnie. tak w sumie. Bo tak naprawdę... To kłócili się caaalutki czas...  za mało marchweki wysianej! za dużo marchewki wysianej! a własnie nie, w sam raz marchewki! Tutaj będzie fasolka! a własnie, że nie, seler! a własnie, że nie, już posiałam skorzonelę! A gdzie posiejemy dynie! a własnie, że nie tutaj! a właśnie, że tutaj! 

i tak w kółko i w kółko....   ale potem.. wieczorem.. idą zgodnie do ogródka. Japy im się śmieją. oczy błyszczą, zmęczone kręgosłupy się prostują... i tak sobie patrzą.. z podziwem, w zadziwieniu, z dumą... jak wiele mogą zrobić trzej ogrodnicy, pracując w zespół i w ogóle. 



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz