wtorek, 25 lutego 2014

Wieśniakowskie śniadanie

No i po co? powiedźcie mi proszę, po co kombinować, chałturzyć kulinarnie, ściągać przepisy, jeśli sąsiadka sprzedała mi wczoraj świeże jajka od kurek, które widuję przechadzające się godnie po swojej - zrytej do gołej ziemi - części podwórka? dwa sadzone jajka, chlebek orkiszowy pełnoziarnisty, odrobina wiśniowej konfitury i miodu lipowego.

6 komentarzy:

  1. Ale narobiłaś mi apetytu.....mniam:)

    OdpowiedzUsuń
  2. zapraszam na szczawiową z jajeczkiem;) ale to jeszcze trochę.. musi szczaw wyjśc z ziemi;)
    ]

    OdpowiedzUsuń
  3. wszystko ładnie, pięknie....ale sadzonych ani na miękko nie przełknę :( ale omlet to już pycha :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Jajeczko od kurki z wolnego wybiegu....i na dodatek wiadomo gdzie stąpa swoimi kurzymi nóżkami.Rewelacja!,Anka

    OdpowiedzUsuń
  5. Monia. Pyszne płynne żółtko??!!! A szczczawiowa z jajkiem w koszulce?? A kurki można obejrzeć. Następnym razem jak pójdę po jajka zrobię im zdjęcia portretowe

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. niestety...ja widzę płynne żółtko, zbiera mnie na mdłości. Nie dla mnie te frykasy.

      Usuń