Nie jest mieszkańcem Wieśniakowa, ale tej samej życzliwej ziemi.
Mieszka w szczególnym domku u dobrych ludzi. Spadając z nieba urwał kawał nieba. I z tym niebem do nich trafił. Trochę zaskoczony, trochę pogubiony. Bo gdzie on jest tak naprawdę? Niby na Ziemi, a głowa ciągle w chmurach...
A jakby tak przykład z niego wziąć? I ciągle z tą głową lekko w chmurach sobie chodzić i te dziesięć tysięcy kroków codziennie robić?
Kto się podejmie wyzwania? I co jest trudniejsze? Zrobić dziesięć tysięcy kroków dziennie czy ciągle widzieć w oczach niebo?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz