Poczet Wieśniakowskich dóbr i zadań obejmuje także mały, sztuczny staw prawdopodobnie wykopany przez kogoś z poprzedników i napełniający się wodami gruntowymi. W praktyce co drugi rok, gdy wody gruntowe sa niskie, staw praktycznie wysycha jesienią..
Tak też stało się w tym roku i gdy na dnie pozostała odrobina wody, zobaczyliśmy leżącą na boku na dnie i nie-wiadomo-jak-w-ogóle-oddychającą rybę.
Bohaterski i Odważny Mąż Wieśniak rzucił sie rybie na ratunek.
Co to za ryba? Co to za ryba? Co powie ryba?
Może to karp koi... Diagnoza Syna, który naoglądał sie japońskich bajek... I Wieśniakowskiego Rodzinnego Zapalonego Wędkarza Rzek i Jezior Wielkopolski...
Wieśniakowski Gospodarz czyta więc. Studiuje zwyczaje tych stworzeń...
Ale przecież mamy w Kręgu Wieśniakowskich Przyjaciół i Znajomych najprawdziwszego Hodowcę Wszystkiego Co Trudne W Hodowli i Dlatego Sprawiają Osobistą Satysfakcję.. Dzięki niemu na okres zimy zabezpieczone zostały:
- filtr do wody
- wiedza o przechowywaniu
- wiedza o karmieniu i warunkach dla Ryby o Słodkim Imieniu. ( nie powiem jakim...)
- informacja ze to jednak nie karp koi ale nieźle spasiony karaś.
Czekamy na wodę w stawie i wspieramy rybkę w tym zimowym survivalu.
Niniejszym ogłaszam że otwieramy Wieśniakowski Hotel Rybich Przetrwań Zimowych
P.s. A tak ba marginesie... Czy karaś ma ości?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz