Kiedy przymrozek ściął dynie, pozostało sporo niedojrzałych, młodych cukinek, dyni i innych dyniowatych rodzajów. Delikatne, kruche, większość pozbawiona pestek. Trafiły do głębokiej patelni z odrobiną oleju i garścią ziół prowansalskich. Delikatnie w smaku, kruche, lekkie. Do tego wątróbka drobiowa z wieśniakowskich, sąsiedzkich kurek. Zesmażona z cebulką, posolona i popieprzona na samym końcu, podlana delikatnie nalewką porzeczkową własnej roboty otrzymała interesujący porzeczkowy sos i lekko słodkawy smak. Co wiemy, do wątróbki pasuje. Nie od dzisiaj smażymy ją bowiem z jabłkiem i wiemy, że odrobina natutalnej słodyczy pieknie komponuje jej delikatny smak.
Cóż nam powiedzieć. Było pysznie, jak zawsze kulinarnie odkrywczo i w miłym towarzystwie. Potem Wieśniakowska Gospodyni odwiozła Miłe Towarzystwo, a Wieśniakowski Mąż zjadł resztę wątróbki, która została na patelni. Co świadczy samo za siebie...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz